
Czy stały retainer ma wpływ na zdrowie naszych dziąseł?
Zdjęcie stałego aparatu to tylko pierwszy etap w drodze do idealnego uśmiechu. Czy po wyprostowaniu zębów aparatem zęby wracają na swoje pierwotne miejsce? Czy stały retainer przeszkadza w utrzymaniu prawidłowej higieny?
Do gabinetu wraca bardzo wielu pacjentów, którzy byli w przeszłości poddani leczeniu ortodontycznemu, a martwi ich fakt, że zęby nie są równo ustawione. Zwykle dzieje się tak, kiedy po zakończonym leczeniu nie była stosowana żadna forma retencji. Retencja służy utrzymaniu zębów w ich położeniu po zakończeniu leczenia ortodontycznego. Jest bardzo ważnym elementem procesu leczenia – aparat zawieszeniowy, w którym tkwi ząb ulega przebudowie jeszcze przez pierwszy rok po ZAKOŃCZENIU leczenia! Czyli po zdjęciu aparatu tak naprawdę leczenie nie jest jeszcze zakończone!
Poza stałym retainerem, czyli drutem naklejonym na zębach od strony języka, po skończonym leczeniu pobieramy wycisk na ruchomy aparat retencyjny. Jest on wykonany z akrylu, a trzyma się na miejscu dzięki metalowym klamrom. Taki aparat pacjent MUSI zakładać co noc co najmniej przez pierwszy rok po zdjęciu stałego aparatu ortodontycznego.
Ostatnio natknęłam się na artykuł, w którym badano wpływ naklejonego stałego retainera na stan przyzębia i dziąseł pacjenta. Wynika z niego, że pacjenci, którzy posiadają naklejone retainery nie są bardziej podatni na występowanie kamienia nazębnego czy próchnicy niż pacjenci, u których na zębach nie ma naklejonego retainera. Skoro naklejony retainer nie ma negatywnego wpływu na dziąsła i zęby – zdecydowanie warto trzymać się zasady, by pozostał na swoim miejscu przez całe życie pacjenta. Kości naszych szczęk ulegają ciągłej przebudowie, co powoduje, że zęby mogą z czasem się w nich przesuwać. Stąd właśnie obecnie obowiązuje zasada long life retention – czyli retencji dożywotniej.
Niezależnie od tego, czy na naszych zębach naklejony jest stały retainer, czy też nie – każdy z nas powinien udać się co pół roku na kontrolną wizytę do swojego dentysty. Wtedy też warto poddać się zabiegowi scalingu, czyli usuwania kamienia.